czwartek, 9 lutego 2012

Biedronkowe


Czasem w sieciówkach można znaleźć naprawdę wartościowe produkty, my akurat robimy zakupy w Biedronce, u nas nazywanych potocznie Biedą, po pierwsze dlatego, że mamy ten sklep pod nosem, a po drugie, że są w nim dość korzystne ceny, a przy tym można znaleźć tam coraz więcej godnych uwagi produktów. Ostatnio ulubieńcem moim stał się chleb, troszkę podobny do pumpernikla : 



 Choć dla mnie faworytem wśród chlebów jest cudowny orkiszowy bochenek, który zresztą także w Biedronce występuje, to ten chlebek jest całkiem ok. Ja zawsze, ale to zawsze czytam skład, szczególnie jeśli chodzi o pieczywo, bo można strasznie się naciąć. Kiedyś kupiłam chleb, w piekarni ze stoiskiem ze zdrową żywnością, noszący miano rustykalnego i naturalnego, a po przyjściu do domu przeczytałam małą nalepkę zamieszczoną na spodzie opakowania i myślałam, że mnie szlag trafi, był tak nafaszerowany chemią. czasem po prostu aż ręce opadają... po co w chlebie takie świństwa. Kosztuje ok 2,50 zł

Drugim produktem już moim ulubieńcem od dawna jest herbatka :



Choć najlepsze są herbaty liściaste i zwykle zdecydowanie wolę je kupować, to ta ekspresówka jest wyjątkowo dobra i zawsze mam ją na półce herbacianej. Jest pyszna, na lato można ją pić jako napój po ostudzeniu, a teraz w zimowe dni, gorąca z łyżeczką miodu jest po prostu cudowna. Kosztuje ok 4zł.

Jeśli chodzi o kosmetyki to także mam parę wartych uwagi pozycji. Jedna z  nich jest balsam do ciała i masełko, choć balsam jest na pierwszym miejscu w tym duecie.


Gdy nosi się na ciele tatuaże to bardzo ważne jest nawilżanie każdej pokolorowanej części ciała, zwłaszcza zaraz po wygojeniu więc zawsze mamy parę balsamów i maseł do ciała w zapasie. Mój facet, chyba jak każdy samiec nie cierpi mazideł wszelkiej maści, więc jakie było moje zdziwienie gdy ten balsam w 90 % został zużyty właśnie przez niego. a na dodatek ile się jeszcze nasłuchałam o jego wspaniałej konsystencji i walorach nawilżających (O_O) no to już szok... jedyna rzeczą jaka mam mu do zarzucenia to nie do końca fajny zapach, moim zdaniem jest sztuczny i trochę drażniący. 
Sprawa masła ma się nieco gorzej, choć nawilża bardzo dobrze, to zapach jest niekoniecznie kojarzący się z owocem mango, a konsystencja kosmetyku jest dość twarda i ciężko się go wsmarowuje.
Dużym plusem obu jest cena. Co prawda dokładnie nie pamiętam ile zapłaciłam, ale za masło było to jakieś 6-7 zł, a za balsam ok 5-6 zł bo była akurat promocja, cena regularna to jakieś 10 zeta chyba. więc cena w stosunku do jakości jest bardzo dobra.


M-ta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz